czwartek, 17 października 2013

Ja w 10 punktach opisana:)

  1. Jestem uzależniona od soku marchewkowego, napojów aloesowych i czerwonych grejfrutów w każdej postaci ( świeże owoce, soki, herbatki...) i herbat.
  2. Przez wiele lat moja garderoba była w jednym kolorze- czerni. Długo dojrzewałam do kolorów.
  3. Nie lubię wątróbki, tzn. posmakowałam raz w życiu i powiedziałam jej kategoryczne "nie". Królestwo temu kto mnie do niej przekona! :) Poza tym nie lubię soku pomidorowego. Jest to o tyle dziwne, że pomidory uwielbiam, zupa pomidorowa jest jedną z moich ulubionych, a w kuchni często wykorzystuję pomidory, przeciery, sosy pomidorowe...
  4. Namiętnię kupuję lakiery do paznokci i...nie potrafię przestać...Kiedyś z pewnością skończę jakiś "paznokciowy" kurs, ot tak- dla siebie:)
  5. Całe życie ( z wyłączeniem dwóch lat) mieszkam w centrum Gdańska, ba- w handlowej dzielnicy Gdańska. Moim marzeniem jest mały domek na wsi. Namiętnie czytam blogi Gabi i Magdy, i marzę sobie i marzę...:)
  6. Uwielbiam gotować. Uspokaja mnie to, relaksuje, a gdy widzę zadowolenie na twarzy "karmionych" to rosnę :) 
  7. Od wielu lat choruję na nerki, jest to tak rzadka choroba, że nieraz wprawiałam w zdziwienie lekarzy, zwłaszcza moją wiedzą na jej temat i znajomością terminologii. Ostatnio jednak przebiłam samą siebie, gdy okazało się, że moja złamana kość się nie zrosła, a ja chodzę normalnie, bez kul. Mój ortopeda stwierdził, że jestem fenomenem, bo muszę używać jakiś czarów, by w ogóle chodzić..Powinni pisac o mnie prace dyplomowe ;)
  8. " Odziedziczyłam" po mojej ś.p babci "zdolności" bycia czarownicą. Często mówię bliskim co się wydarzy, jakie mam przeczucia i rzadko się mylę. Przykład- gdy w ciągu ostatniego roku odebrałam dwa telefony o smierci bliskich / znajomych to, zanim odebrałąm telefon, wiedziałam, po co dzwonią rozmówcy, mimo, że były to wydarzenia niespodziewane. 
  9. Mam siostrę "z wyboru", jest to moja o dziesięć lat młodsza sąsiadka, z którą praktycznie się wychowałyśmy. Jej mama zmarła, gdy Ona miała osiem lat, tata w zeszłym roku. Nigdy nie była tak blisko ze swoją rodzoną siostrą, jak ze mną.
  10. Rozstaliśmy się z moim mężczyzną prawie trzy miesiące temu i...nasze relacje są teraz dużo lepsze, niż w ciągu ostatniego miesiąca, gdy byliśmy parą...Może dlatego boimy się wrócić do siebie? Za dużo o tym nie myślę, jest dobrze, a i nadzieja nie umarła, że kiedyś...spełnią się nasze małe wspólne marzenia.
Tyle o mnie takich ciekawostek, jak któraś ma ochotę na taką jesienną zabawę, zapraszam:)

wtorek, 1 października 2013

A wszystko to...

Hm...Wszystko zmierzało w bardzo dobrym kierunku, Nasze relacje z dnia na dzień były coraz lepsze...
Zaprosiłam go na kabaret w październiku. Zgodził się. Zresztą, jeden z naszych ulubionych...
Potem wyjeżdża na miesiąc.
I...dnia nastepnego foch.
Tak po prostu.
Bo? Bo zrobiłam tatuaż i myślał, że zapytam go, czy pójdzie ze mną, bo to ważna rzecz, pamięta się ją, wspomina, warto wiedzieć z kim, gdzie...
A poszłam bez Niego. Potem przyszła moja "siostra" umówić się na poprawkę swojego starego tatuażu.
I to źle, usłyszałam, że na kabaret mogę iść z siostrą itp itp
Jak to jest? Grałam w grę, do której sam ustalał zasady. Niezobowiązująco na razie? No to ok.
I żal, że zrobiłam coś ważnego bez Niego...
Nie wiem, jak to ogarnąć.
Naprawdę przydałaby się szczera rozmowa, choćbym se "kielicha musiała walnąć przed"...
Zależy mi na Nim.
I dla Niego też jestem ważna.
To po co ten cyrk?
Odkładałam tę rozmowę, bo myślałam, że na nią za wcześnie...
A nieporozumienia wychodzą wcześniej, niż myślałam...
Jak nie stracić tego, co zaczęło odradzać się tak powoli...i zmierzało ku dobremu...?
Wszyscy wiedzą, że to się nie skończyło...rodzice Jego co chwilę pytają o mnie..
Tylko my udajemy, że to nic takiego...I po co??