Myślę, że nie stało się nic, myślę, że nie stało się nic- mogłabym zaśpiewać, jak Gawliński, czas leci i nie dzieje się nic. Każdy dzień upływa mi na tym samym- jakieś spożywcze zakupy, spacer,gotowanie, sprzątanie, krzyżówki, spacery i zabawy z psiakiem...Nic poza tym, szału można dostać!!
Co do jedzenia- hm...jem rzeczy, o które kilka lat temu bym się nie podejrzewała, że z taką ochotą będę je jeść- sery, warzywa, kisielki i owoce ( owoce to lubiłam zawsze akurat). Wpierdzielam kiszonki, zagryzam camembertem najczęściej, czasem śledź...Nie- w ciąży nie jestem :) ( Choć zawroty głowy wciąż męczą od jakiś dwóch tygodni..., ale nie mam siły się tym zająć, minie...
Wypożyczyłam tym razem P.Pezzelli " Dom w Italii", D.Orszulewski "Ostatni tramwaj dla śpiących za miastem" i A.Pitcher " Moja siostra mieszka na kominku". Zaczytam się w lekturze zapewne jutro w walentynki, no bo cóź innego robić...Korci mnie, żeby wysłać mailem walentynkę do P. ( z własnym tworem rzecz jasna, ale wciąż nie wiem, czy to zrobić, czy nie....)
Tak więc plany na jutrzejsze walentynki są takie- książka, herbata, w przerwie dobry film, a w tle zapach kominku. I może sałatkę grecką zrobię, tak za mną chodzi...:)
W sobotę chyba idę do pracy na dzień, dwa, dorywczo, przyda się grosz.
Zastanawiam się też nad zrobieniem kilku bransoletek, u mnie na ulicy jest sklep Koralium, więc można oczy nacieszyć i wybrać coś ciekawego.
W poniedziałek okulista i do marca spokój z lekarzami. Tfu tfu- mam nadzieję! :)
Co do jedzenia- hm...jem rzeczy, o które kilka lat temu bym się nie podejrzewała, że z taką ochotą będę je jeść- sery, warzywa, kisielki i owoce ( owoce to lubiłam zawsze akurat). Wpierdzielam kiszonki, zagryzam camembertem najczęściej, czasem śledź...Nie- w ciąży nie jestem :) ( Choć zawroty głowy wciąż męczą od jakiś dwóch tygodni..., ale nie mam siły się tym zająć, minie...
Wypożyczyłam tym razem P.Pezzelli " Dom w Italii", D.Orszulewski "Ostatni tramwaj dla śpiących za miastem" i A.Pitcher " Moja siostra mieszka na kominku". Zaczytam się w lekturze zapewne jutro w walentynki, no bo cóź innego robić...Korci mnie, żeby wysłać mailem walentynkę do P. ( z własnym tworem rzecz jasna, ale wciąż nie wiem, czy to zrobić, czy nie....)
Tak więc plany na jutrzejsze walentynki są takie- książka, herbata, w przerwie dobry film, a w tle zapach kominku. I może sałatkę grecką zrobię, tak za mną chodzi...:)
W sobotę chyba idę do pracy na dzień, dwa, dorywczo, przyda się grosz.
Zastanawiam się też nad zrobieniem kilku bransoletek, u mnie na ulicy jest sklep Koralium, więc można oczy nacieszyć i wybrać coś ciekawego.
W poniedziałek okulista i do marca spokój z lekarzami. Tfu tfu- mam nadzieję! :)