- Jestem uzależniona od soku marchewkowego, napojów aloesowych i czerwonych grejfrutów w każdej postaci ( świeże owoce, soki, herbatki...) i herbat.
- Przez wiele lat moja garderoba była w jednym kolorze- czerni. Długo dojrzewałam do kolorów.
- Nie lubię wątróbki, tzn. posmakowałam raz w życiu i powiedziałam jej kategoryczne "nie". Królestwo temu kto mnie do niej przekona! :) Poza tym nie lubię soku pomidorowego. Jest to o tyle dziwne, że pomidory uwielbiam, zupa pomidorowa jest jedną z moich ulubionych, a w kuchni często wykorzystuję pomidory, przeciery, sosy pomidorowe...
- Namiętnię kupuję lakiery do paznokci i...nie potrafię przestać...Kiedyś z pewnością skończę jakiś "paznokciowy" kurs, ot tak- dla siebie:)
- Całe życie ( z wyłączeniem dwóch lat) mieszkam w centrum Gdańska, ba- w handlowej dzielnicy Gdańska. Moim marzeniem jest mały domek na wsi. Namiętnie czytam blogi Gabi i Magdy, i marzę sobie i marzę...:)
- Uwielbiam gotować. Uspokaja mnie to, relaksuje, a gdy widzę zadowolenie na twarzy "karmionych" to rosnę :)
- Od wielu lat choruję na nerki, jest to tak rzadka choroba, że nieraz wprawiałam w zdziwienie lekarzy, zwłaszcza moją wiedzą na jej temat i znajomością terminologii. Ostatnio jednak przebiłam samą siebie, gdy okazało się, że moja złamana kość się nie zrosła, a ja chodzę normalnie, bez kul. Mój ortopeda stwierdził, że jestem fenomenem, bo muszę używać jakiś czarów, by w ogóle chodzić..Powinni pisac o mnie prace dyplomowe ;)
- " Odziedziczyłam" po mojej ś.p babci "zdolności" bycia czarownicą. Często mówię bliskim co się wydarzy, jakie mam przeczucia i rzadko się mylę. Przykład- gdy w ciągu ostatniego roku odebrałam dwa telefony o smierci bliskich / znajomych to, zanim odebrałąm telefon, wiedziałam, po co dzwonią rozmówcy, mimo, że były to wydarzenia niespodziewane.
- Mam siostrę "z wyboru", jest to moja o dziesięć lat młodsza sąsiadka, z którą praktycznie się wychowałyśmy. Jej mama zmarła, gdy Ona miała osiem lat, tata w zeszłym roku. Nigdy nie była tak blisko ze swoją rodzoną siostrą, jak ze mną.
- Rozstaliśmy się z moim mężczyzną prawie trzy miesiące temu i...nasze relacje są teraz dużo lepsze, niż w ciągu ostatniego miesiąca, gdy byliśmy parą...Może dlatego boimy się wrócić do siebie? Za dużo o tym nie myślę, jest dobrze, a i nadzieja nie umarła, że kiedyś...spełnią się nasze małe wspólne marzenia.
czwartek, 17 października 2013
Ja w 10 punktach opisana:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mójblog Cię skłania do marzeń o domku na wsi??Bo, że Magdy to ja rozumiem, ale u nas tyle robotyyyyy, że aż trudno w to uwierzyć:D Też nie lubię soku pomidorowego, a pomidory kocham, no cóż może jeszcze dobrego nie stworzyli:P Lubię wątróbkę:> Z larierowego szaleństwa się wyleczyłam:D Kocham Gdańsk!!
OdpowiedzUsuńz tą ilością owocowych soków to nie przesadzaj, tym bardziej,że chorujesz na nerki...
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy ostatnio byłam w Gdańsku. Chyba jako jeszcze nie-szkolne dziecko :)))
OdpowiedzUsuńczas to nadrobić :)
Ha ! P. już teraz kręci nosem jak jeżdżę do Katowic ;)
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie pomyślała! Teraz wszystko jest jak powinno, praca, facet, przyjaciółka, jest dobrze:)
OdpowiedzUsuńwątróbki też nie lubię,gotować nie lubie,przyjaciólki zazdroszcze...o swoją przyjaźń walcze i walcze,ech...ale bez przyjaźni ciezko życ
OdpowiedzUsuńpowodzenia z ex...
z myslalam ze nie cierpie watrobki, dopoki moja mama nie zrobila mi na swoj spodob :))) lyzkami moge sie zajadac, bo to w formie pasty jest;))) a zaczelo sie gdy stwierdzono u mnie anemie i lekarz kazal jesc..... teraz nie jem i pewnie znow wyniki beda kiepskie jak zrobie badania, bo czuje sie srednio;/ i kocham sok pomidorowy, zwlaszcza na kacu ;) polecam :P pytalas o tego mojego exa... ja to moze i bym chciala, ale on teraz udaje ze jest szczesliwy w nowym zwiazku...
OdpowiedzUsuń