sobota, 16 sierpnia 2014

Przegięłam

Patrząc na datę poprzedniego postu, nawet nie napiszę, że jestem w blogowaniu niesystematyczna...
Myślę, że zainteresowane wiedzą, co u mnie, ale od początku...
Naprawiono mnie w końcu :) Jestem teraz nie tylko kobietą z tatuażem, ale i z kilkoma nowymi bliznami, wmawiam sobie,że są sexy :) Czeka mnie jeszcze rehabilitacja, ale jest póki co ok.
Za wesoło i za dobrze nie może jednak u mnie być zbyt długo...Okazało się, że moja mama ma nowotwór III stopnia, jest po operacji, jutro ma trzeci cykl chemii, łącznie będzie sześć, potem prawdopodobna radioterapia...Chyba dlatego jest mnie mało i na Fb i na blogu, chwytam każdy dzień, została mi tylko ona i "siostra", której zresztą życie udało mi się uratować pod koniec maja, pierwszy raz w życiu tak się bałam, pierwszy raz tak dosłownie jej życie wisiało na włosku...
Co do P., bo może któraś będzie ciekawa- chciałabym o Nim zapomnieć, jeszcze nie całkiem się udalo, jeszcze myślę, czasem śnię, czasem mi smutno..On dzwoni mniej więcej raz w miesiącu, proponując spotkanie itp, zdziwiony, że nie wykazuję zbytniego entuzjazmu...Może już nie umiem? Może już nie zasługuje na mój entuzjazm?
Wiecie, co wydarzyło się u mnie w ciągu dwóch lat, dokładając jeszcze do tego mamy chorobę...Naprawdę mam wrażenie, że czasem dochodzę do ściany, że już nie dam rady, że jest tego zbyt dużo, w zbyt krótkim czasie, że tak się przecież nie może wszystko sypać. Staram się cieszyć każdym drobiazgiem, ale coraz częściej myślę o tym, że potrzebuję pomocy, że moje barki już się uginają....
Dziękuję, jeśli ktoś wytrzymał do końca..:)

8 komentarzy:

  1. Trzyma się. Wiem, że jest Ci ciężko, trzymam mocno kciuki za mamę, wierzę, że sobie poradzi ze wszystkim, tak jak i Ty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia dużo sił Ci życzę ! silna z Ciebie dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestes wspaniala! I silna, i wytrwala. I wiem, ze dasz sobie rade. trzymaj sie Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu <3 duzo sily i nigdy sie nie poddawaj! A jak potrzebujesz wsparcia to pisz!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rak zawsze dobija psychicznie nawet te najsilniejsze osoby. Bo ileż się słyszy, że ktoś tam nie przeżył, że przegrał. A ja wierzę, że można. Ciotka mojego K. bez operacji, bez chemii, za to ze ścisłą dietą i suplementami- w tym cała góra naturalnej witaminy C- daje radę. Na ten temat można np poczytać w książce 'Ukryte terapie'. Szokujące, jak wiele chorób można złagodzić, przedłużyć życie, dzięki diecie, odpowiednim lekom. Ale lekarze nam tego nie powiedzą, bo to przecież ich chleb, ich kredyty, rodzina. Co by zrobili bez nas, pacjentów. Trzymam kciuki, bądźcie silne! Ściskam!

    OdpowiedzUsuń