Jest tatuaż.
Zdjęcie wrzucę na Fb, jak ktoś ogarnie mój kawałek pleców.
Nijak mi to nie wychodzi, ręce chyba za krótkie.
Z P....hm...
P. wymienił w swojej łazience dozownik na mydło i kubek na szczoteczki. Moja szczoteczka znalazła się...w nowym kubeczku.
Nie skomentowałam. Zakodowałam :)
Rodzice P. pytali o mnie.
Rozbawiło ich, że "tak sobie te klucze teraz oddawać będziemy..." A co tam...
Czasem rozmawiamy wprost, czasem nie.
Zapytał mnie, czy na pewno to jest niezobowiązujace?
Co bym zrobiła,gdyby zechciał klucze?
Czy byłoby ok, gdyby się z kimś spotkał?
Ciągnie mnie za język jak tylko się da, a ja uparta, jak oślica największa nie powiem mu, co czuję.
Nie teraz.
Przecież wie, musi to słyszeć?
Powiedziałam, że klucze rzecz jasna bym oddała, a że zabolałoby, gdyby się z kims spotkał, to co innego...
I że niczego teraz nie oczekuje, jest ok, jest fajnie, ale wierzę, że kiedyś będziemy normalną ( w miarę:) parą, że taki dzień przyjdzie...Tyle.
Na co On, że nie będzie nikogo szukał, bo przecież już na to jest za stary, chyba, że " jakaś się napatoczy"...
I złośliwie nazywa mnie "koleżanką" ciesząc sie, gdy mnie to irytuje...
Nie jesteśmy normalni...To jest pewne.
Zdjęcie wrzucę na Fb, jak ktoś ogarnie mój kawałek pleców.
Nijak mi to nie wychodzi, ręce chyba za krótkie.
Z P....hm...
P. wymienił w swojej łazience dozownik na mydło i kubek na szczoteczki. Moja szczoteczka znalazła się...w nowym kubeczku.
Nie skomentowałam. Zakodowałam :)
Rodzice P. pytali o mnie.
Rozbawiło ich, że "tak sobie te klucze teraz oddawać będziemy..." A co tam...
Czasem rozmawiamy wprost, czasem nie.
Zapytał mnie, czy na pewno to jest niezobowiązujace?
Co bym zrobiła,gdyby zechciał klucze?
Czy byłoby ok, gdyby się z kimś spotkał?
Ciągnie mnie za język jak tylko się da, a ja uparta, jak oślica największa nie powiem mu, co czuję.
Nie teraz.
Przecież wie, musi to słyszeć?
Powiedziałam, że klucze rzecz jasna bym oddała, a że zabolałoby, gdyby się z kims spotkał, to co innego...
I że niczego teraz nie oczekuje, jest ok, jest fajnie, ale wierzę, że kiedyś będziemy normalną ( w miarę:) parą, że taki dzień przyjdzie...Tyle.
Na co On, że nie będzie nikogo szukał, bo przecież już na to jest za stary, chyba, że " jakaś się napatoczy"...
I złośliwie nazywa mnie "koleżanką" ciesząc sie, gdy mnie to irytuje...
Nie jesteśmy normalni...To jest pewne.
yyy ... chyba nie bardzo rozumiem Wasza relacje.
OdpowiedzUsuńto mieszkacie razem czy nie ?
nie ogarniam ;-)
O co chodzi...??
OdpowiedzUsuńKasiu, uważaj proszę... żebyś z tego 'niezobowiązującego romansu' (bo nie można tego inaczej nazwać na chwilę obecną) nie wyszła jeszcze bardzie poszarpana niż ostatnio.
OdpowiedzUsuńŻyczę z całego serca, żeby się ułożyło, ale bądź ostrożna.