środa, 22 stycznia 2014

Dzień Babci i Dziadka

Dni te minęły inaczej niż zwykle..., dziwnie tak, bo przy tej okazji spotykaliśmy się też z innymi..Oczywiście, byłam z wizytą i powiem Wam, taki przykry widok, największy cmentarz w Gdańsku, a jak popatrzałam tyle pustych grobów, śniegiem zasypane przejścia, przykre, że nie odwiedza się dziadków, choćby tak symbolicznie...

Zmarzłam niemiłosiernie, ale to też moja wina, bo zamiast najcieplejszych kozaków, założyłąm takie tam, do biegania po mieście.., oby mi to bokiem nie wyszło.

Poza cmentarzem, który w sumie zajął trochę czasu, nic ciekawego- chińczyk i książka...

A, oglądając kabaret z Mariolką i skecz z nowym chłopakiem, co to dziewczynę zaprasza do Mc'a, przypomniała nam się historia sprzed lat (ale się mama uśmiała). Dawno dawno temu, poszłyśmy z sis do Maca, ona zaproponowała Wieśmaca ( bo nigdy nie jadłyśmy), no- spróbować zawsze można..I podchodząc do kasjerki złożyła zamówienie " Dzień dobry, poproszę dwa Mac Wieśniaki". Taaak, dobrze czytacie...:) A dziś poczułam zapach w/w żarełka na przystanku i powiem Wam, że ( co rzadko mi się zdarza na zapachy kulinarne) zemdliło mnie...oj...czułam ten zapach długo i było mi niedobrze...

Poza tym wyjęłyśmy z sis z piwnicy monopol i szachy, no to teraz czekać na rodzinkę i dawaj...:)

1 komentarz:

  1. ach,Mcwieśniaki;))))))
    ja nie byłam na cmentarzu,bo niestety musiałabym się przedzierać z wózkiem przez zaspy:/

    OdpowiedzUsuń